Romanowski ostrzega przed unijną uległością wobec Białorusi i Rosji

Dodano:
Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości Źródło: PAP / Piotr Nowak
– To, czego możemy się obawiać, to uległość ze strony instytucji europejskich, Niemiec czy innych krajów, które wtedy, gdy chodzi o ich interesy, zapominają o solidarności europejskiej – powiedział wiceminister Solidarnej Polski Marcin Romanowski.

Wiceminister sprawiedliwości zaznaczył, że polskie przepisy dot. tzw. pushbacków są bardzo podobne do tych, które zostały wprowadzone na Litwie czy Łotwie. Jego zdaniem konwencja genewska czy Dublin III nie odpowiadają dobrze na współczesne wyzwania związane z nielegalną migracją.

– Nasze rozwiązania nie są - w naszej ocenie - sprzeczne z Dublin III, z rozporządzeniem regulującym kwestię uchodźców. One wypełniają pewien obszar, który ze względu na nowość nie jest uregulowany – przekonywał na antenie Polskiego Radia 24.

– Nasze przepisy mówią o nielegalnym, bezpośrednim przekroczeniu granicy, są stosowane w kontekście Białorusi, która organizuje hybrydową agresję na Unię Europejską i Polskę. Działania w odniesieniu do polskich, litewskich czy łotewskich regulacji pokazują niestety, że możemy mieć jakiś element uległości w stosunku do działań Białorusi i Rosji – dodał.

Co dalej z sankcjami?

Premier Mateusz Morawiecki w niedzielę podkreślił potrzebę wprowadzeni nowych sankcji na białoruski reżim. Szef rządu wskazał również, że Polska jest gotowa doprowadzić do zamknięcia handlu między Białorusią a UE i Polską, choć nie chce tego robić. Zdaniem Morawieckiego "dotychczas zastosowane sankcje wobec osób, które nie mogą dzisiaj wjeżdżać na terytorium Unii Europejskiej, to za mało".

– Mam nadzieję, że sprzeciwu UE wobec sankcji nie będzie – powiedział Marcin Romanowski. – To, czego możemy się obawiać, to uległość ze strony instytucji europejskich, Niemiec czy innych krajów, które wtedy, gdy chodzi o ich interesy, zapominają o solidarności europejskiej – dodał polityk Solidarnej Polski.

Źródło: Polskie Radio 24
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...